Pragnę przeżyć każdy dzień I do końca wyśnić noce Mam tysiące własnych spraw Ale w oczach strach Nagle w głowie alarm dzwoni Pędzi tłum, biegnę w drugą stronę Nie wchodź tu, ratuj siebie sam Wiem co robię, spójrz To mój własny ogień
Wszystko stanie się jasne Czegoś nam brak, w sercach płomienie gasną już. Flagi w połowie masztów Ustawią się, dzieląc nasz cały świat na pół. Zbliżamy się do katastrofy uczuć Tysiące takich dzieje się co dnia. Na chwile zboczyliśmy z naszych dróg Porwani jak flagi przez niespokojny wiatr.
Nauczymy się na błędach Wszędzie tyle dobrych rad Posłuchamy innych przecież oni dobrze wiedzą jak Ze sobą przetrwać idealnie tak Może się dowiemy w końcu czego on się boi A dla kogo ona ciągle dwoi się i troi dziś Stojąc przed lustrem kiedy już na nich czas Tak wiele pytań jest bez odpowiedzi Teraz już nie odpowie za nas nikt Już teraz nikt nie pomoże nam Naprawdę nikt, każdy liczy tu na siebie sam Każdy zwykły dzień kolejna z prób i napiszemy w końcu własny wzór
Mnie nie oszukasz, Przecież to nie pierwszy raz. Nie próbuj mnie szukać, Lepiej żebyś został sam. Kiedyś się uda, Jeszcze przyjdzie na nas czas. Wierność jest nudna, A tego nie chce przyznać żadne z nas...
Przy umiarkowanym wietrze, Gdy słońce sięga naszych ciał, Myśli czyste jak powietrze I trochę wolniej płynie czas.