Nawet jeśli moja sylwetka nie jest idealna, wygląda nieźle. Umiem o nią zadbać i podkreślić jej atuty.
Moja sylwetka jest zupełnie przeciętna, czasem staram się ją wymodelować dzięki ćwiczeniom i dietom, ale nie skupiam się na tym przez cały czas.
Niezależnie od tego, czy jem normalnie, czy staram się ograniczać fast-foody i słodycze, i tak nie mogę utrzymać właściwej wagi. To frustrujące.
Staram się jeść zdrowo, dlatego wiem, że nawet jeśli pozwolę sobie na małe odstępstwa od diety, nie wpłynie to negatywnie na moją sylwetkę.
Często mam wyrzuty sumienia, gdy sięgnę po niezdrową przekąskę, bo wiem, że może to mieć wpływ na moje zdrowie i wygląd.
Jedzenie to przyjemność. Kiedy czasem, z konieczności, przechodzę na dietę, jest to dla mnie ogromne wyrzeczenie, ale potrafię wytrwać w postanowieniu.
Myślę, że przytyki są dla takich osób bardzo przykre, ale powinny przynajmniej spróbować stracić zbędne kilogramy.
Niektórzy tyją z powodu choroby i mimo że jedzą niewiele, wciąż mają problem z tuszą. Takie osoby nie zasługują na krytykę, w przeciwieństwie do ludzi, którzy nie umieją powstrzymać się od jedzenia.
Tacy ludzie i tak czują się już bardzo źle sami ze sobą. Powinno się ich wspierać i nakłaniać do zmiany nawyków, a nie odtrącać.
Nie ma usprawiedliwienia dla osoby, która nosi rozmiar XXXL, bo to skutek jej własnych zaniedbań. Uważam, że mając skłonności do tycia, należy skorzystać z pomocy dietetyka i trenera.
Jeśli ja jestem w stanie sobie czegoś odmówić, by poprawić wygląd sylwetki, to inni też są w stanie to zrobić. Nie powinno się pobłażać otyłym ludziom, którzy zwykle potrafią tylko użalać się nad sobą.
Zaniedbanych zębów, włosów, które od wielu miesięcy nie widziały fryzjera i przypominają siano oraz niechlujnego ubioru.
Dopóki osoba dba o higienę osobistą, nic nie może mnie od niej odrzucić. Nie każdy może sobie pozwolić na kosztowne zabiegi dentystyczne i kosmetyczne oraz markowe ubrania.
Blizn, zeszpeconego chorobą ciała, popękanej i zszarzałej skóry. Nawet jeśli wiem, że osoba nie jest winna, że tak wygląda, czuję się nieswojo w jej towarzystwie.
Wiele rzeczy może odrzucić mnie od drugiej osoby: piercing, tunele, tatuaże, ekscentryczna fryzura, znaczna nadwaga czy nawet styl ubioru, który kłóci się z moim poczuciem estetyki.
Obiektywna brzydota, chorobliwy wygląd, ale też bezguście, ubiór niedopasowany do sylwetki. Jestem raczej krytyczna i mam problem z zaakceptowaniem ludzi, którzy wyglądają po prostu źle - są grubi i odpychający.
Takie, które mają piękną oprawę, tj. kształtne brwi, gęste rzęsy. Same oczy powinny mieć kształt migdała.
Mam z nią same problemy, na które nie pomaga mi żaden krem. Sucha, szara cera raczej nie dodaje mi uroku.
Bardzo dbam o skórę twarzy, nawilżam ją specjalnymi kremami, bo wiem, że tylko w ten sposób uniknę podrażnień i uczucia suchości.
Lubię czuć się swobodnie, ale też nie jest to całkiem sportowy styl - łączę poczucie komfortu z klasyczną elegancją.
Ubieram się w taki sposób, by zatuszować niedoskonałości sylwetki, nie przykładając wagi do dodatków.
Moje ubrania są dobrane tak, bym mogła jak najlepiej wtopić się w tłum - dżinsy, prosta koszulka... nic szalonego.
Zdarza mi się wyróżnić ubiorem - lubię efektowne dodatki i korzystne połączenia kolorystyczne. Wybieram różnorodne fasony, bo nie znoszę monotonii w szafie.
Zawsze staram się wyglądać jak najlepiej, ale nie mam konkretnego stylu. Noszę to, co jest akurat modne i zawsze przed wyjściem wielokrotnie się upewniam, czy wyglądam dobrze.
Nie mam ulubionego zapachu. To, czy sięgnę po coś energetycznego czy subtelniejszego, zależy od mojego nastroju.
Maluję się dość mocno, podkreślając oczy i usta - wyrazista szminka to dla mnie plus dziesięć do atrakcyjności.
Eksperymentuję z makijażem - zawsze jest on bardzo precyzyjny i zajmuje mi mnóstwo czasu. Lubię wyglądać niebanalnie.
Uważam, że to niezdrowe oczekiwać od przeciętnych ludzi, że będą wyglądać jak gwiazdy, które mają obok siebie najlepszych specjalistów od wizerunku.
Wszystko to photoshop i plastik, ale trzeba próbować doskoczyć do tego pułapu, bo wygląd ma w tych czasach ogromne znaczenie.
Są one dołujące, ale tylko dla ludzi, którzy poddają się stagnacji. Ja nie godzę się na przeciętność i robię wszystko, by wyglądać jak najlepiej.
Uważam, że w niczym nie odstaję od osób lansowanych w mediach - jestem pewną siebie, niebrzydką dziewczyną.
Nawet nie próbuję się bronić, bo wiem, że nie należę do piękności. Jest mi tylko przykro, że inni oceniają mnie przez pryzmat wyglądu.
Oburzam się, że ktoś wytyka mi wady, na które nie mam wpływu. Nie mogę przestać o tym myśleć i jestem tak rozczarowana sobą, że chce mi się płakać.
Zastanawiam się, czy przypadkiem ta osoba nie ma racji i od tej pory jeszcze bardziej dbam o swój wygląd – jeśli tylko się postaram, mogę prezentować się naprawdę dobrze.
Nie zwracam uwagi na komentarze zazdrosnych ludzi. Wkładam zbyt wiele pracy w mój wizerunek, by ktoś mógł tak łatwo obniżyć moją samoocenę.
Zawsze czułam się gorsza od swoich rówieśników, mimo że rodzice mówili mi, że dla nich jestem najpiękniejsza.
Rzadko, ale chcieli, bym czuła się dziewczęco i nie odstawała od rówieśników – zawsze byłam ładnie uczesana i modnie ubrana.