Oglądasz w domu 5 część Harry'ego Pottera. Kiedy wracasz po przerwie z łazienki, widzisz na swojej kanapie Lunę Lovegood ! Na początku krzyczysz z zdziwienia, ale uspokajasz się. Całe szczęście, że Twoich rodziców nie ma w domu, bo by się też przerazili. - Gdzie ja jestem ? - pyta się. - W moim domu. Znaczy w Polsce. - A gdzie Hogwart ? I Londyn ? - No...Hogwart nie istnieje... - powiedziałaś / eś, a ta popatrzyła się na Ciebie z niepewną miną - Znaczy...Istnieje, ale... - Ciekawy żart, ale dodałabym tu więcej zabawy... - pochwaliła Ciebie i zaciekawiła się telewizorem. - Dziękuję... - szepnęłaś, ale po chwili odważyłeś / aś się się powiedzieć więcej - Jak się tu znalazłaś ? - Chyba wyszłam z tego czegoś - wskazała na telewizor - A co to jest ? - Telewizor. - Czyli ? - W tm czymś... A z resztą nie ważne, nie mam ochoty ci tego tłumaczyć ! - zaprzestałaś / eś wyjaśnień. - To może obejrzymy twoje miasto ? - zaproponowała. - Z wielką chęcią - odpowiedziałaś / eś z uśmiechem.
Nawet jeśli nie chciałeś / aś iść to poszłyście / iście. Przechadzając się po mieście, Luna była bardzo podniecona. Każda rzecz ją ekscytowała. Mimo, że ludzie dziwnie się na nią patrzyli to ta nic z sobie z tego nie robiła. Następnie udałyście się do dzikiego lasu na ognisko. Po 2 godzinach spaceru, usiedliście / usiadłyście na ławkę. - Podoba Ci się Polska ? - zapytałaś / eś ją. - Nawet tak. Było bardzo miło. Dziękuję Ci za wspaniały wieczór. - Nie ma co - uśmiechasz się - A jak wrócisz do domu ? Luna nie odpowiedziała. Widać było, że chciałaby już wrócić do dawnego świata. - Mam pomysł ! - oświeciło Cię - Film zaczął się o 20.00, a jest 22.00. Ma skończyć się o 22.50, więc mamy jeszcze czas ! - Świetny pomysł ! - zachwyciła się - To chodźmy ! Po kilku minutach dotarłyście do domu. Włączyłaś film. Luna popatrzyła się na Ciebie z tęsknotą. - Musisz przejść przez telewizor. Dziewczyna oddaliła się o metr i wbiegła w telewizor. A przynajmniej spróbowała, bo skończyło się na rozbitej matrycy i ranach dziewczyny. - Jesteś ranna ! - przeraziłeś / aś się. - Da się wyleczyć - uśmiechnęła się półgębkiem i wyciągnęła różdżkę. Rzuciła zaklęcie i rany zniknęły. - A co z matrycą ? - popatrzyłeś / aś z przerażeniem na odbiornik. - Da się załatwić - podeszła do sprzętu i przybliżyła różdżkę - Reparo ! - Dziękuję - odpowiedziałaś / eś. Nagle Luna upadła. Ty podszedłeś / podeszłaś do niej i pomogłeś / aś jej wstać. Ta uśmiechnęła się. Nagle jej ręce zaczęły świecić. - To chyba czas się pożegnać... - podsumowała.