Wciąż pamiętam ów świt, gdy ojciec po raz pierwszy wziął mnie ze sobą w miejsce zwane Cmentarzem Zapomnianych Książek.
Rok 1647 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia.
Nie będę ukrywał: jestem pensjonariuszem zakładu dla nerwowo chorych, mój pielęgniarz obserwuje mnie, bodaj ani na chwilę nie spuszcza z oka; w drzwiach bowiem jest judasz, a oko pielęgniarza ma w sobie ów brąz, który mnie, niebieskookiego, nie potrafi przejrzeć.
www.artykul.com.pl Tak w tłumaczeniu Franciszka Ksawerego Dmochowskiego rozpoczyna się starożytny epos:
Nie wszystko złoto, co się świeci z góry, Ani ten śmiały, co się zwierzchnie sroży: Zewnętrzna postać nie czyni natury, Serce, nie odzież, ośmiela lub trwoży.
Gdy miałem sześć lat, zobaczyłem pewnego razu wspaniały obrazek w książce opisującej puszczę dziewiczą.
Państwo Dursleyowie spod numeru czwartego przy Privet Drive mogli z dumą twierdzić, że są całkowicie normalni, dzięki Bogu.