Czujesz jego oddech na swoim karku... Ech, znów on ! Od roku męczy cię ciągłymi pogróżkami za śmierć brata ! Przecież to nie twoja wina ! Opiekowałeś / aś się tylko nim, nie twoja wina, że uciekł ci z widoku i wpadł na ulicę. Miał tylko 5 lat... - Daj mi spokój - szepczesz. - Nigdy. Musisz zapłacić za swoje czyny. Wstajesz, masz w oczach obawę, strach, niepewność... Kiedy chce coś ci zrobić, jakaś niewidzialna siła odpycha go na podłogę. Bierzesz torbę i uciekasz. Nie możesz dłużej znieść jego natręctwa. Chcesz odpocząć. Docierasz do lasu. Na szczęście masz w miarę wygodne ubrania. Siadasz na pieńku i rozmyślasz. - "Co to mogło być ?" "Na pewno nie magia, przecież jej nie ma !" Nagle czujesz ból... Upadasz na ziemię...
Budzisz się na... Łące. Nie wiesz, co robić, masz mętlik w głowie. Nasuwa ci się jedno pytanie : Gdzie jesteś ? Wstajesz, otrzepujesz się z trawy i idziesz przed siebie. Musisz wrócić do domu. Nagle, nie wiadomo skąd, przed tobą pojawia się... Wróżka... - Witaj, to pewnie ty. - Co ? - Ech, wietrzny / a nastolatek / a. - Co proszę ? - Ach, przepraszam, masz przecież już 21 lat, ale głupio gadam ! - Skąd znasz mój wiek ? - Obserwuję cię. - Co ? - Jestem Matylda. Wróżka zajmująca się ekologią. Witaj w naszej krainie. - Czyli ? - W Przystani Żywiołów. - Gdzie ? - To miejsce, gdzie wróżki zajmują się żywiołami. Co 4 lata, nadchodzi człowiek, nasz nowy władca. - I co z tego ? - Ty nią / m jesteś.
- Nie macie jakiegoś innego władcy czy władczyni ? - Nie, co 4 lata muszą umrzeć. - Dlaczego ? - Składają w ten sposób ofiarę Si. - Kto to jest Si ? - Włada żywiołami. Jest zastępczynią Boga. Inaczej Matka Natura. Wolimy jej pseudonim, Si. - Ach... A po co ta ofiara ? - Aby nasz świat nie pogrążył się w wojnie.
Po rozmowie z Matyldą, postanowiłyście / iście, że udacie się do wioski wróżek. Prezydent Inga powitała cię miło. Po zakwaterowaniu się w pałacu, poszłaś / poszedłeś wraz z Matyldą na rozmowę. - Pani prezydent, co z tą Si ? Dlaczego ona jest taka... Zła ? - Ona nie jest zła, tylko wymagająca i sprawiedliwa. - A jakby ją namówić, żeby nie zabijała tych władców ? - Nie sądzę, aby się zgodziła. Tycjan nie ma już czasu... - Jaki Tycjan ? - Nasz władca, włada ogniem. Ty jesteś od powietrza. - Ja ? Jestem tylko CZŁOWIEKIEM ! - Musimy cię wyszkolić. Musisz pokazać Si, na co cię stać.
Jeśli chciałeś / aś się nie zgodzić, to królowa zagroziła ci więzieniem, więc nie miałeś / aś wyboru. Od kilku tygodni ćwiczyłeś / aś z Matyldą. Moc wiatru okazała się bardzo przydatna. - Mat, kiedy jest Uroczystość Krwi Władcy ? - spytałeś / aś się, pod koniec treningu na równowagę w powietrzu. - Jutro. - CO ?! - No tak ! Nie pamiętasz ? - Myślałem / ałam, że to za dwa tygodnie naszego czasu ! Znaczy mojego, w tamtym świecie. - Kochanie, w twoim świecie minęło dopiero 30 minut ! - Ach, no tak... - Nie pamiętasz tego ? Uczyłam cię na matematyce żywiołów i fizyce wietrznej ! - Wiem, wybacz. - Ech, w porządku. Nagle coś obok ciebie świsnęło. - Co to ? - To pewnie Sandra. Nasza służka, pamiętasz ją ? - Przecież ją zwolniłaś ! - Ale wróciła, bardzo się zżyła z Klaudią. I bez niej to nie było to samo. - San, pokaż się ! - zadyrygowałeś / aś. Malutka wróżka podfrunęła do ciebie. - Hej, jak tam ? - W porządku - zaświergotała piskliwym głosem - Mam dużo na głowie, ale dzięki, że pytasz. - Jak praca ? - Ech, królowa strasznie zrzędzi... Nie wiem, jak Matylda mogła się zdecydować na Ministra do Spraw Ekologii ! - To super praca ! - wtrąciła się wróżka - Mieszkam w pałacu... - Jej, jesteście jak prawdziwe dziewczyny ! Tylko luksusy... Zaśmiałyście / Zaśmieliście się.
Nastał czas Tycjana. Zebraliście się o 10.00 pod ołtarzykiem. Nagle twoim oczom ukazała się Matka Natura. Miała ciemny strój i makijaż. - To tak ona wygląda ? - dziwisz się. - Tak - odpowiada ci Matylda - W żałobie ubiera się w ciemne kolory. Zresztą, jest jej przykro z powodu Tycjana. - Dlaczego ? Przecież chce go zabić ! - Ona go kocha, ale Ojciec Czas jej kazał. Jest bardzo surowy. Ech, musimy coś zrobić. Milczysz.
Kiedy chcą zgładzić Tycjana, wrzeszczysz. Nie możesz patrzeć jak niewinny człowiek umiera. - Co to za krzyki ? - dziwi się Si. - To ja ! - wychodzisz na środek - Po co to robisz, jak go kochasz ? Chcesz, aby twoje dzieci - tu wskazujesz na Lato, Wiosnę, Jesień i Zimę - widziały, jak zabijasz niewinnych ? Po co ? - Muszę - łka - Nic nie rozumiesz. Nie chcesz objąć tronu ? - Nie muszę. - Musisz, to rytuał ! Nie zniszczę go. Nie kocham Tycjana. - Ale ja ciebie kocham... - odezwał się mężczyzna. - I co z tego ? Ojciec mnie zabije, ja nie mogę... - Możesz. Nikt ci nie zabroni. - Zabroni. Moje serce. Proszę kontynuować ! Kiedy kat zamachuje się z bronią, ty odpychasz Tycjana, a ostrze przecina ciebie...