Krzyczysz: "Jak jedziesz, bałwanie!" trąbisz, wymachujesz rękami. Gdy dojeżdżasz do pracy jesteś już spokojny/a.
Masz dobry refleks, więc zdążyłeś/aś wyhamować, unikając wypadku. Kręcisz tylko głową, nie rozumiejąc jak można być tak nieostrożnym.
Jesteś zły, ale tłumisz wszystko w środku. Humor psuje ci się na cały dzień, bo musiałeś ostro hamować. Rozmyślasz, jak można być tak nieodpowiedzialnym.
Oczywiście krzykniesz na niego, porozmawiasz o tym przez chwilę z współpasażerami, a potem opowiesz współpracownikom całą historię, jednak przechodzisz nad tym do porządku dziennego.
Kolega z pracy zawalił grupowy projekt i wszyscy włącznie z tobą "oberwali" - ucięto wam część premii. Ty:
No trudno, raz się żyje.. Jakoś musimy wszystko wyprostować. Może on ma jakieś problemy i dlatego tak zawalił?"
"No tak, wiedziałem, że tak będzie! Od początku wydawał mi się podejrzany! Jak można być tak nieodpowiedzialnym?! To niesprawiedliwe, że wszyscy teraz musimy cierpieć!"
Twój mąż/żona zapomniał/a zapłacić ważnego rachunku, przez co teraz musicie dopłacić dużą sumę, którą wcześniej chciałaś/łeś przeznaczyć na ważniejszy cel. Ty:
Rachunki? Jakie rachunki? Ja się tym nie zajmuję, nie mam do tego głowy. Ale pieniędzy szkoda. Miałem/am je przeznaczyć na wspaniały telewizor do naszego salonu.
Masz żal do losu i do niego/niej i nie możesz się z tym pogodzić, uważając, że jak zwykle masz pecha.
Jest ci przykro, że ocenił cię tak niesprawiedliwie, płaczesz w ukryciu i zamykasz się w sobie, ciągle wszystko rozpamiętując.
Jest ci przykro, ale poddajesz się osądowi nauczyciela i nie próbujesz go przekonywać jak było naprawdę.
Myślisz: "Wiedziałem/am, że się do niczego nie nadaję!" I zaszywasz się na wiele dni pod kołdrą, ciągle rozmyślając, dlaczego cię wyrzucili.
Jest ci przykro, że straciłeś źródło dochodu i ciężko ci znaleźć motywację, by szukać nowej pracy, bo za bardzo przyzwyczaiłeś się do tamtej.
Wybuchasz od razu, a w złości potrafisz powiedzieć wiele nieprzyjemnych słów i nawet uderzyć. Nikt nie będzie tobą pomiatał!
Rozmyślasz nad tym przez wiele dni i nocy, nie wierząc w przeprosiny i masz problem z ponownym zaufaniem.
Myślisz: "Tylko nie to! Ja tego nie potrafię, a co będzie, jak się zatnę i wszyscy zaczną się śmiać?"
Myślisz: "To jest to, co tygrysy lubią najbardziej." Przygotowujesz perfekcyjne przemówienie i wygłaszasz je równie wspaniale. Wszyscy są zachwyceni twoimi umiejętnościami.
Nie chce ci się nigdzie wychodzić i niczego mówić, dlatego starasz się z tego jak najszybciej wywinąć.
Znów zrzędzisz i czepiasz się nieistotnych (ich zdaniem) szczegółów. Masz też swoje humorki i przejmujesz się każdym słówkiem i zdarzeniem.
Wściekasz się na wszystko i wszystkich, nie licząc się ze słowami i z tym, że możesz kogoś obrazić. Jesteś uparty i masz problem z uznaniem, że ktoś może mieć rację.
Jesteś leniwy i dlatego nie można liczyć, że wykonasz pracę w terminie. Często zamykasz się w sobie i ludzie nie wiedzą o co ci chodzi.
Nie zwracasz uwagi na szczegóły, nie dotrzymujesz obietnic. Często kłamiesz, przez co nie można ci zaufać.
Jesteś ostoją w chwilach trudnych, zawsze można na ciebie liczyć. Potrafisz pociągnąć ludzi za sobą, pokazać im cel, odpowiednio zmotywować. Z tobą nic nie jest trudne.
Za to, że zawsze jesteś gotów/gotowa ich wysłuchać i wesprzeć, że jesteś szczery/a, słowny i potrafisz przewidzieć, jak się dana sytuacja rozwinie. Potrafisz dobrze doradzić, wytłumaczyć.
Że potrafisz załagodzić każdy spór, nikomu nie przeszkadzasz, niewiele wymagasz, aby być szczęśliwy/a, potrafisz cieszyć się z małych rzeczy, wnosisz do relacji spokój, harmonię i ład.
Wnosisz do życia otaczających cię ludzi radość i jednym słowem, albo spojrzeniem potrafisz dać drugiemu człowiekowi nadzieję, sprawić, że uwierzy w siebie. Jesteś wylewny w okazywaniu uczuć, przez co łatwo z tobą współżyć i ludzie czują się przy tobie bezpiecznie.
O, tego by się uzbierała cała lista! Więc: jestem powolny/a, ciągle o wszystkim myślę, jestem do niczego...
Mam ich bardzo wiele. Przede wszystkim: jestem wspaniały, silny, budzę szacunek, ciężko pracuję, a to, że jakiś kretyn mnie zdenerwuje, to nie moja wina.
Ma do nich prawo. Dyskutowalibyśmy długo, aż bym zrozumiał/a go/ją. To odkrycie nic by nie zmieniło w naszej relacji.