W Hogwarcie rozpoczynają się Święta. Nie zostało wiele osób. Weasley'owie pojechali do domu, Hermiona do rodziców, a Luna wróciła na święta do taty. Pozostali ci tylko do towarzystwa Neville, Draco i Harry oraz Cho. Najbardziej byłaś skazana na towarzystwo Nevilla i Harry'ego, bo byłaś Gryffonką. Kiedy zbliżała się 17.00, czyli świąteczna uczta postanowiłaś się ładnie ubrać. Nauczyciele pozwolili nie nosić mundurków, ale miały być zastąpione innym, eleganckim strojem. Postanowiłaś ubrać się w sukienkę.
Po sukience czas na buty. Nie zrobisz makijażu, bo Hogwarcie to jest nie za dobrze tolerowane. Które buty wybierasz ?
Kiedy się przygotowałaś było już po 17.00, więc pędziłaś do Wielkiej Sali. Kiedy dotarłaś na miejsce, zachwyciłaś się. Ozdoby zawsze były piękne, ale w te święta postarali się jeszcze bardziej. Z zachwytu wyrwał Cię dyrektor. - [ Twoje imię ], nie chcesz zjeść z nami kolacji ? - wskazał na stół gdzie siedzieli nauczyciele i uczniowie. - Już idę. Przepraszam, zamyśliłam się - odpowiedziałaś zawstydzona i usiadłaś obok...
Te pierwsze 10 minut było troszkę napięte. Uczniowie ciągle patrzyli się na Ciebie. Chyba chodziło o Twój strój. Tylko ty tak naprawdę postarałaś się wyglądać magicznie. Harry i Neville mięli mundurki, Draco swój "mroczny zestaw", a Cho ubrała się w odświętną, niebieską koszulę, czarne spodnie i baleriny. Do tego skromne, niebieskie wkręty i srebrna bransoletka. Tylko nauczyciele zajęli się swoimi sprawami. Kiedy Twój żołądek uspokoił się z nerwów, postanowiłaś coś przekąsić.
Po uczcie każdy poszedł w swoją stronę. A raczej miał pójść. Chciałaś aby te święta były wyjątkowe. Postanowiłaś zebrać ze sobą towarzystwo i zrobić coś szalonego. Najpierw poszłaś poszukać Cho. Zauważyłaś ją siedzącą na korytarzu, pełną łez. Podeszłaś do niej i objęłaś ją ramieniem. Ta uśmiechnęła się słabo. - Dziękuję - szepnęła. - Nie ma za co. Chodzi o Cedricka, tak ? - zapytałaś, a ta pokiwała głową i zaczęła szlochać. - Wiem, że go kochałaś... - szepnęłaś - Ale nie możesz popadać w rozpacz. Święta to czas radości. A jakaś głupia śmierć nie może nam jej zepsuć. Cho zachichotała cicho. Otarła łzy i uśmiechnęła się. Widać, że myślała tak samo jak ty. - Masz rację - pociągnęła nosem - Nie możemy siedzieć bezczynnie ! Może by tak bitwa na śnieżki z chłopakami ? - Genialnie ! Ty znajdź Dracona, a ja udam się do moich chłopaków. To będą najwspanialsze święta w życiu ! - Na pewno ! - Cho podskoczyła z radości i udała się na poszukiwania. W pokoju wspólnym Neville i Harry grali w szachy. Widać, że nie było w tej grze entuzjazmu. Kiedy weszłaś do dormitorium, uśmiechnęli się nieśmiało i pożerali Cię wzrokiem. Znów... Nie lubiłaś jak ktoś się na Ciebie patrzył, ale w imię dobrych świąt, pocieszałaś się. - Jak idzie gra ? - zaczęłaś rozmowę. - Ja wygrywam... - Harry westchnął i usiadł znużony na kanapę - Dlaczego nie pojechałem do Rona ?! - Nie lamentuj - skarciłam go - Te święta będą wspaniałe, tylko musimy być zgrani. - Jakim cudem ? Z Malfoy'em chcesz się zgrać ? To jest niemożliwe ! - Wszystko jest możliwe gdy tego się bardzo pragnie - odpowiedziałaś, a ten się zamyślił. Po chwili milczenia, wstał z kanapy i przybliżył się do do Ciebie. - Jaki masz plan ? - Bitwa, muzyka, zabawa, szaleństwo, śmiech, przyjaźń...Coś jeszcze ? - Rewelacja. Ale jeszcze mi czegoś brakuje... - Czego ? - Pana Longbottoma ! - wskazał na Nevilla, który bawił się figurką od szachów. - Ja ? Ja, nie... - jąkał się. - Och, Neville. Jesteś naszym przyjacielem, czy nie ? - Jestem... - No właśnie ! Więc idziesz przeżyć Twoje najlepsze święta w życiu ? - Tak... - odpowiedział nieśmiało. - Słucham ? - Tak ! - krzyknął i wstał z fotela - Gdzie idziemy ? - Do Cho i Malfoy'a. Cho i Dracona zauważyliście na korytarzu przy sali od transmutacji. Cho tłumaczyła mu, że nie ma po co się kłócić i że święta to cza przebaczania. Ten potakiwał głową, ale i taki nie był chętny. Harry i Neville też stracili entuzjazm. Po dłuższych namowach, postanowiliście iść na zewnątrz, włączyć świąteczne piosenki i zrobić bitwę na śnieżki. Kidy wyszliście na dwór, postawiłaś radio na pieńku i szukałaś piosenki...
Po wybraniu piosenki, stoczyliście bitwę. Ty, Cho i Draco vs. Neville i Harry. Zabawa była przednia. Widać, że każdy ze sobą się zintegrował. Nie doszło do większych sporów. Waszą sielankę przerwał Snape i kazał wam wrócić do pokojów wspólnych. Postanowiliście jednak się nie posłuchać i urządziliście dalszą zabawę w dormitorium Gryffindoru. Stoczyliście bitwę na poduszki, ubraliście od nowa choinkę, jedliście słodycze i graliście w różne gry oraz zabawy. Nieubłaganie nadeszła północ i musieliście kończyć zabawę. A przynajmniej Draco i Cho. Kiedy poszli do swoich dormitoriów, wy nie zakończyliście zabawy. Postanowiliście otworzyć prezenty.
Po otwieraniu podarków postanowiliście napisać do bliskich. Chciałaś również podziękować za prezent. Dostałaś księgę zaklęć od Hermiony, zegar z Nory od Rona, zestaw do czyszczenia różdżki od Molly i Artura, słodycze od bliźniaków, śmieszne gadżety od Luny, drogi wisiorek od Dracona ( zarumieniłaś się kiedy go zobaczyłaś ) i bilet na mistrzostwa świata w quidditchu od rodziców. Zauważyłaś, że Harry Ci nic nie dał.
Harry widocznie zauważył Twoje zdziwienie i podszedł do Ciebie : - Szukasz ode mnie prezentu, prawda ? - Nie... - brzmiałaś nieprzekonywującą. - Nie oszukuj mnie. - No może... - jąkałaś się. - Nie wiem czy by się tobie spodobał, więc zastanawiałem się czy po prostu nie odpuścić... - Pokaż. Chcę wiedzieć - oznajmiłaś stanowczo. - No dobrze... - przytaknął cicho i podał Ci pudełeczko z prezentem. - Zobaczmy co tam jest... - otworzyłaś opakowanie i zobaczyłaś piękny wisiorek ze złoto - srebrną książeczką i bransoletkę z innymi z innymi zawieszkami. Były bardzo urocze i słodkie. - Podoba Ci się ? - spytał nieśmiało.
O 1.00 w nocy poszłaś spać. Śniły Ci się miłe rzeczy. Otulona w kołdrę i milutką piżamkę wiedziałaś, że z rana obudzisz się wypoczęta.